To nie smutek
Ludzie myślą, że depresja to smutek.
Płacz.
Ubieranie się na czarno.
Niewdzięczność za to, co ma się w życiu.
A depresja to beznadziejne odrętwienie.
Brak emocji.
Brak siły do życia. Do ruszenia nogą. Do umycia zębów.
Zdziwienie, że inni ją mają.
Budzenie się rano, żeby dalej iść spać.
Spacerowanie we mgle szarych myśli.
Człapanie w środku klatki, do której nie ma klucza ani nawet zamka.
Zapomnienie, że istnieje coś innego poza klatką zamglonego mózgu, który pulsuje bólem.
Ludzie wokół pytają: Jak się czujesz?
Ale naprawdę chcą spytać: Już Ci przeszło?
Odejście z pracy
Parę miesięcy temu po raz pierwszy w życiu bałam się, że nie będę w stanie wrócić do mojej pracy jako lekarz. Weszłam nawet raz do kawiarni spytać, czy mają pracę i czy mogę złożyć CV.
Stąd taka cisza na blogu, na Instagramie. Wszędzie zniknęłam na kilka miesięcy, czasem wydaje mi się, że z mojego ciała też.
Tym razem depresja dopadła mnie z innej strony, dużo bardziej biologicznie niż psychologicznie. Przez drogę ataków paniki, strachu, poczucia, że coś jest bardzo nie w porządku, ale nie wiem co. Leki, na których byłam niestety spowodowały u mnie akatyzję, czyli uczucie trudnego do zniesienia niepokoju, potrzeby ciągłego ruszania nogami i lęku. To był ciągły stan negatywnego i niezwykle nieprzyjemnego pobudzenia, który hamowały tylko uzależniające benzodiazepiny.
Fizyczne objawy depresji
Typowe objawy, o których czytałam i widziałam na własne oczy, kiedy pracowałam w ogromnym szpitalu psychiatrycznym zaledwie parę miesięcy temu, a przez ostatnie pół roku są moją nową rzeczywistością, to:
- Spowolniona mowa myśli i ruchy
- Wczesne wybudzanie (np. o 3 rano)
- Brak zainteresowania czymkolwiek (np. Siedzenie 4h w domu i patrzenie za okno na ruszające się drzewo)
- Częste myśli samobójcze
- Słaba pamięć i koncentracja
- Częste koszmary
- Brak aktywności, izolacja od znajomych i rodziny
- Odczuwanie bólu psychicznego, który wydaje się nie do zniesienia
- Poczucie oderwania od rzeczywistości (to objaw psychozy)
- Podejrzliwość wobec innych (jak wyżej).
Z tego powodu nie mogę pracować jako lekarz od prawie miesiąca, a przede mną jeszcze około dwóch miesięcy zwolnienia zdrowotnego. Zmiana leków, nauka chodzenia po mieście i bycia wśród ludzi na nowo, odpoczynek, spanie, przyzwyczajenie do nowych efektów ubocznych leków, na których teraz jestem, czekanie na powrót koncentracji i pamięci.
Był taki czas, że nie wierzyłam, że wyzdrowieję, że cokolwiek się zmieni. Czekałam na koniec każdego dnia i żałowałam, że mój mąż i córka trafili na taką osobę w swoim życiu, jak ja. Po terapii poznawczo-behawioralnego potrafię kwestionować swoje myśli, odchodzić od przeszkadzających schematów myślowych, patrzeć na życie bardziej obiektywnie i wybierać myśli tak, żeby mój mózg mógł wykonywać swoją pracę, zamiast zanurzać się w morzu introspekcji i negatywności.
Wiecie, że ludzie z depresją śnią trzy razy więcej niż zdrowy człowiek?
A każdy sen to koszmar. Próba mózgu na zamknięcie pętli emocjonalnych, z którymi nie mógł sobie poradzić w czasie dnia. Problem polega na tym, że kiedy śnimy (w fazie snu REM), nie odpoczywamy. Dlatego mózg osoby w depresji wybudza ją wcześniej niż zwykle, żeby zaoszczędzić jej tego zmęczenia.
Szewc bez butów
Często się zastanawiam, czy warto, żebym pisała o swoim doświadczeniu depresji. Jestem lekarzem. Kiedy jestem zdrowa, wierzę, że jestem dobrym lekarzem. Ale możliwe, że chorowanie na nawracającą depresję dyskredytuje mnie w oczach pacjentów.
Do pisania o moim doświadczeniu choroby przekonał mnie Oliver Sacks, brytyjski neurolog i autor wielu książek o doświadczeniu bycia człowiekiem i pracy mózgu jako organu.
Sacks, kiedy dowiedział się o swojej diagnozie terminalnego nowotworu powiedział:
”Jedyne, co możemy zrobić, to pisać — inteligentnie, kreatywnie, krytycznie, sugestywnie — o tym, jak to jest żyć w obecnym świecie ”.
Dlatego nadal to robię. A przynajmniej próbuję.
***
To mój pierwszy wpis z krótkiej serii na temat życia z nawracającą depresją. Będzie to zbiór osobistych spostrzeżeń, opis uczuć, bez wielu faktów naukowych, które można znaleźć na innych stronach internetowych. Znajdzie się tu też kilka wskazówek dla osób żyjących z chorym na depresję. Mam nadzieje, że ten cykl się Wam spodoba.
***
Małgo, kliknęłam "lubię to", bo sie ucieszyłam że zobaczyłam od Ciebie coś nowego, ale wiadomo, że "lubię" to nie jest dobre słowo.
OdpowiedzUsuńkazdy wpis o depresji, czy Twój, czy kogoś innego, pomaga mi o jeden kroczek próbować zrozumiec, jak czują się osoby chorujące na depresję i jak powinnam się zachowywać, żeby nie pogarszać ich stanu.
w moich oczach lekarz, ktory choruje, w żaden sposób nie jest zdyskredytowany. a jesli się leczy i nie zgrywa bohatera, to już w ogole.
mam nadzieję, że pisanie Ci pomaga i że wpisów będzie więcej. trzymaj się. pozdrowienia dla całej Waszej trójki!
Dziekuje za ten wpis, ze podzielilas sie swoim doswiadczeniem. Moj bliski choruje na schizofrenie i depresje ale nie werbalizuje swoich uczuc i doswiadczen, zamknal sie w sobie zupelnie. Dzieki Twojemu wpisowi rozumiem troszke lepiej przez co przechodzi. Przesylam wirtualne usciski.
OdpowiedzUsuńLekarz, który potrafi przyznać, że korzysta z pomocy medycyny to żadna dyskredytacja. Takie wpisy są potrzebne - ludzie nie są świadomi jak wygląda życie z depresją. Trzymam mocno kciuki i życzę dużo siły! Pisz jak najwięcej jeśli tylko to może pomóc!
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka, ppzdrawiamy i zapraszamy do nas :-*
OdpowiedzUsuńPytają : jak się czujesz? Myślą : już Ci przeszło?
OdpowiedzUsuń- ten tytul brzmi jak osoby z depresja, ktora sie o wszytsko obwinia. kiedy pytam, jak sie czujesz, to mam na mysli, jak sie czujesz, nie jak ci przeszlo.
mam w swoim otoczeniu bliskie osoby, ktore cierpialy/cierpia na depresje i tak tlumaczenie, ze naprawde mnie obchodzi jak sie ktos czuje, a nie czy mu juz lepiej przerabialam az za duzo razy. zdrowia zycze i wiary w to, ze ludzie serio chca wiedziec jak sie czujesz, a nie czy juz ci 'przeszlo'.
usciski!
Małgo,
OdpowiedzUsuńWcale nie zamierzam pytać czy Ci przeszło? Za to mam ochotę kupić bilety i przylecieć posiedzieć obok Ciebie na kanapie. Może dasz się namówić na szydełko, a Anka pokaże Marysi parę demoralizujących zachowań prosto z Polskiego przedszkola, na tyle zabawnych, że się zaśmiejesz.
To wszystko co piszesz jest boleśnie prawdziwe i cenne. Jesteś wspaniałym człowiekiem i bardzo mnie boli że cierpisz. Nie umiem pomóc - ale jeśli dasz narzędzie - powiesz co można zrobić - zrobię to. :) Let me know!
Wiesz co? zobacz na instagramie dom nad wodą --> dziergamy tam własny azyl nad brzegiem jeziora. Zapraszamy Was na ekskluzywny pobyt gdy domek będzie skończony. Będziesz mogła posiedzieć przy kominku i popatrzeć za okno na wodę i przyrodę. Na pomoście też :) Może przyjdzie spokój i dobre myśli..
Uważam że mówienie o własnej chorobie nie jest dyskredytujące. I uważam to właśnie dlatego że wierzę w zdrowienie, metody leczenia oraz wiem jak powszechne są różne zaburzenia psychiczne i że osoby nimi dotknięte są pełnoprawnymi, wartościowymi ludźmi. Dziękuję Ci za ten wpis, przełamuje stygmatyzację, a to bardzo poyrzebne nam wszystkim.
OdpowiedzUsuńBardzo potrzebny wpis... Taki ludzki, pełny obaw i nadziei jednocześnie. Trzymam kciuki za dzień, w którym słońce zaświeci wyjątkowo jaśniej niż dotychczas
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę powrotu do zdrowej siebie, trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuń~grhheen
Wolałabym, żeby ten cykl nie musiał mi się podobać ani w ogóle powstać. Jednak jest to jedna z najbardziej wartościowych rzeczy, jakie ostatnio przeczytałam w internecie. Życzę dużo,dużo siły i mocno trzymam kciuki. A takiemu szewcowi zaufałabym tym bardziej. Ślę uściski!
OdpowiedzUsuńDziękuje za zaufanie do nas, Twoich czytelników, i ten wpis. Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńWspaniale, że mogłam Cię odczytać.. .ja sama także cierpię na nawracającą depresję .. . sama bo nikt z moich bliskich nie jest w stanie pojąć jak to jest kiedy życie boli..
OdpowiedzUsuńGdyby nie moje dzieci moje miłości prawdziwe i poczucie obowiązku i odpowiedzialności to nie wiem co by było ...
Żeby chcieć zwlec się rano z łóżka powiesiłam w zasięgu wzroku ich wspólne zdjęcie. Pomaga.
Od kiedy pamiętam kocham Boga wierzę i ufam że nie pozwoli mi zginąć na zawsze, że pomoże mi odnaleźć się w sobie... Modlę się nieustannie, słucham pięknych konferencji i świadectw.
Pomaga
Mam za sobą kilka takich powrotów.
Bez leków trwa to u mnie dłużej ale wolę tak... Nadzieja umiera ostatnia. Moja nigdy jeszcze tak do końca nie skonała.. . były chwilę, że tliła się nikłym płomykiem, ale zawsze czułam na dnie duszy jego kojące ciepło. Najważniejsze dla mnie jest to, że nigdy nie zawiodłam się na Miłości. ONA jest moją największą siłą.
Kochania życzę
.
.
Dziękuję za ten wpis. Pięknie potrafisz pisać o swojej chorobie. Ja z branży. To wspaniale że są lekarze ktorzy potrafią mówić nie tylko o sukcesach, publikacjach, badaniach, ale też o swoich najbardziej intymnych problemach... to czyni nas ludźmi, nie posągami.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam czegoś tak osobistego, prawdziwego i przejmującego. Z Twojego wpisu zrozumiałam więcej na temat depresji niż ze wszystkich innych źródeł, które w życiu przeczytałam. Tak bardzo, bardzo życzę Ci abyś poczuła się dobrze ze sobą. Jesteś taka mądra, nawet nie to, że inteligentna, bo to oczywistość, ale jak czytam Twoje wpisy o Twojej córce, to myślę, że ma ogromne szczęście, że właśnie Ty jesteś jej mamą.
OdpowiedzUsuń