Złote szydełko poruszało się między nitkami włoczki w moich dłoniach, jednym okiem oglądałam krainę lodu, a choinka błyszczała w półmroku pokoju.
Kiedy Elsa śpiewała "Mam tę moc" poczułam pierwsza fale w podbrzuszu. Jakby klamerka zacisnęła się wokół dolnej części mojego brzucha. Delikatnie, ale na tyle mocno żeby zatrzymać mój oddech na jedną sekundę i zacisnąć powieki. Elsa dalej śpiewała falując wąską talią na lodowym tarasie. Zatrzymałam pierwszy skurcz dla siebie. Kolejny pojawił się jeszcze zanim lodowa księżniczka wyśpiewała, że zimno wcale jej nie przeszkadza w życiu.
Pojawił się kolejny skurcz i jeszcze jeden, a ja każdy witałam z narastająca radością. Falę jedną za drugą, która przybliżała mnie do brzegu, do końca tej wyprawy i wejścia na nowy ląd - macierzyństwo. Na mojej twarzy musiał pojawić się mały grymas, bo J zauważył ze coś się dzieje. Zaczęliśmy mierzyć częstotliwość skurczy i okazało się ze przychodzą co 2-3 minuty. Byłam spokojna, bo wiedziałam, że do porodu może być jeszcze daleko. Wstałam i moje ciało zaczęło kołysać się w rytm skurczu na boki, w nowym tańcu który będę powtarzała jeszcze wiele razy przez następne 24 godziny.
Woda w kapieli była kojąca jak zawsze. Jedyne miejsce gdzie moje zmęczone mięśnie mogły odpocząć, a brzuch wypłynać na powierzchnie. Malutka też to lubiła, zrelaksowane mięśnie mojego ciężarnego brzucha dawały jej więcej miejsca do ruchu.
Prezentowała mi kolejne części ciała: raz kolanko, innym razem stopa, cały łuk kręgosłupa przesuwający się z lewej na prawą stronę mojego ciała. Teraz kiedy ją tulę do siebie rozpoznaje te same znajome kształty jej ciałka które wyczuwałam pod palcami kiedy była jeszcze częścią mnie.
Razem odbyłyśmy niezliczone kąpiele przez ostatnie pare miesięcy. Musiałam uważać żeby nie robić za dużo hałasu stawiając szklankę wody na brzegu wanny. Podskakiwała ze strachu i znów budził się we mnie instynkt, który kazał mi ją chronić ponad wszystko.
Fale bólu minęły. Zasnęłam jak zawsze na lewym boku i myślałam o tym czy kolejny dzień będzie tym, w którym poznam moja córkę.
Był.
Kiedy Elsa śpiewała "Mam tę moc" poczułam pierwsza fale w podbrzuszu. Jakby klamerka zacisnęła się wokół dolnej części mojego brzucha. Delikatnie, ale na tyle mocno żeby zatrzymać mój oddech na jedną sekundę i zacisnąć powieki. Elsa dalej śpiewała falując wąską talią na lodowym tarasie. Zatrzymałam pierwszy skurcz dla siebie. Kolejny pojawił się jeszcze zanim lodowa księżniczka wyśpiewała, że zimno wcale jej nie przeszkadza w życiu.
Pojawił się kolejny skurcz i jeszcze jeden, a ja każdy witałam z narastająca radością. Falę jedną za drugą, która przybliżała mnie do brzegu, do końca tej wyprawy i wejścia na nowy ląd - macierzyństwo. Na mojej twarzy musiał pojawić się mały grymas, bo J zauważył ze coś się dzieje. Zaczęliśmy mierzyć częstotliwość skurczy i okazało się ze przychodzą co 2-3 minuty. Byłam spokojna, bo wiedziałam, że do porodu może być jeszcze daleko. Wstałam i moje ciało zaczęło kołysać się w rytm skurczu na boki, w nowym tańcu który będę powtarzała jeszcze wiele razy przez następne 24 godziny.
Woda w kapieli była kojąca jak zawsze. Jedyne miejsce gdzie moje zmęczone mięśnie mogły odpocząć, a brzuch wypłynać na powierzchnie. Malutka też to lubiła, zrelaksowane mięśnie mojego ciężarnego brzucha dawały jej więcej miejsca do ruchu.
Prezentowała mi kolejne części ciała: raz kolanko, innym razem stopa, cały łuk kręgosłupa przesuwający się z lewej na prawą stronę mojego ciała. Teraz kiedy ją tulę do siebie rozpoznaje te same znajome kształty jej ciałka które wyczuwałam pod palcami kiedy była jeszcze częścią mnie.
Razem odbyłyśmy niezliczone kąpiele przez ostatnie pare miesięcy. Musiałam uważać żeby nie robić za dużo hałasu stawiając szklankę wody na brzegu wanny. Podskakiwała ze strachu i znów budził się we mnie instynkt, który kazał mi ją chronić ponad wszystko.
Fale bólu minęły. Zasnęłam jak zawsze na lewym boku i myślałam o tym czy kolejny dzień będzie tym, w którym poznam moja córkę.
Był.
<3 Szczęścia, dziewczyny! I gratulacje! :*
OdpowiedzUsuńCzekałam na ten wpis! Gratuje! I z niecierpliwościa czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńGratulacje :-* Wszystkiego dobrego dla Was! Przede wszystkim zdrowia i siły <3
OdpowiedzUsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuńGratulacje:)
OdpowiedzUsuńgratulacje i wszytskiego dobrego dla Waszej trojki, z niecierpliwoscia czekam na ciag dalszy! (ja powitam moja corke za jakies dwa miesiace, nie moge sie doczekac :)
OdpowiedzUsuńMałgo, ogromu szczęścia Wam życzę.
OdpowiedzUsuńIle w tym tekście czułości! Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńGratulacje!! Jestem pod wielkim wrażeniem, Twój spokój w tych chwilach zaimponował mi ogromnie. Jak sobie przypomnę jak trzy razy jechałam do szpitala i w końcu za tym trzecim razem zostałam przyjęta, wszystko w emocjach, nerwach, strachu, ech....Życzę wielu wspaniałych chwil dla Waszej Rodziny w tym szczególnym czasie.
OdpowiedzUsuńhej małgo, wzruszyłam się.
OdpowiedzUsuń"Musiałam uważać żeby nie robić za dużo hałasu stawiając szklankę wody na brzegu wanny. Podskakiwała ze strachu i znów budził się we mnie
OdpowiedzUsuńinstynkt, który kazał mi ją chronić ponad wszystko."
Esencja macierzyństwa, od chwil brzuszkowych po ostatnie. Naprawdę mnie to poruszyło.
Cieszę się, że masz już swoją Istotkę nie pod sercem (a raczej jelitami), ale w ramionach. Gratuluję i życzę Wam z całego serca wszystkiego dobrego!