Wczoraj zostałam lekarzem. Nie będzie więcej egzaminów, esejów i przypadków choroby do opisania. Nie przedstawię się już jako studentka medycyny. Moja bezpieczna zasłona znikęła w momencie kiedy przeczytałam e-mail, że się skończyło. Paru mądrych ludzi ze starego szkockiego uniwersytetu usiadło przy ciężkim drewnianym stole i postanowiło, że mogę dostać dyplom. Tak to sobie wyobrażam.
Dziś jestem pełna nadziei i siły. Mam juz pracę, juz wiem, że w Szkocji i mniej więcej w którym szpitalu. Chcę zapamiętać ten moment i to co czuję. Będę go sobie przypominać 4 godziny przed końcem nocnej zmiany, kiedy oczy same się zamykają, a pager nie przestaje dzwonić.
Miałam osiem lat, żeby to przemyśleć.
Chcę być lekarzem odważnym, który podejmuje decyzje z myślą o dobru pacjenta, a nie że strachu o swoje dobre samopoczucie.
Chcę, żeby pacjenci znali moje imię i czuli, że jestem tu po to, żeby odpowiedzieć na ich pytania.
Chcę być na jednym poziomie oczu z każdym z kim rozmawiam.
Chcę, żeby moja wiedza była świeża i pomocna w podejmowaniu decyzji. Chcę być jej kreatorem, a nie tylko konsumentem.
Chcę być lekarzem, który ma siłę potrzymać pacjenta za rękę. Powiedzieć mu, że jest w dobrym miejscu i że zajmiemy się nim najlepiej jak potrafimy.
Chcę zostać neonatologiem, lekarzem, który zajmuje się noworodkami i pomaga im nadgonić czas, który straciły w łonie matki, bo przyszły na świat za wcześnie.
Chcę w czasie wolnym ma dyżurze móc porozmawiać z młodymi mamami i dać im znać, że nie ma głupich pytań. Że nie jestem tylko od przepisywania recept, a mój czas na dyżurze należy do nich.
Chcę znać imiona wszystkich członków zespołu pracujących na oddziale na którym jestem. Włącznie z paniami sprzątaczkami i salowymi i portierem.
Chcę dbać o siebie, żeby być silna i móc wykonywać moja pracę najlepiej jak umiem.
Chcę skupiać się na jakości życia, a nie tylko na jego długości.
Chcę wiedzieć dlaczego zlecam każde badanie, nie robić tego odruchowo.
Chcę szanować moich przełożonych, ale mieć odwagę kwestionować ich decyzje, jeśli wierzę, że są złe dla pacjenta.
Chcę leczyć pacjenta, a nie wyniki badań.
Chcę pamiętać do końca życia, że powiedzenie "Bo tak się u nas od zawsze robiło" prowadzi do zastoju, hamuje rozwój i jest jednym z najbardziej niebezpiecznych praktyk w medycynie.
Chcę, żeby dostęp do nowoczesnej medycyny nie odbywał się wbrew pragnieniom pacjenta.
Chcę zdobywać doświadczenie i świadomie ćwiczyć umiejętności kliniczne, żeby móc polegać na tym co widzę, słyszę i czuję pod dłoniami, a nie tylko na dostępie do technologii.
Chcę pamietać, że leczę człowieka, a imię pacjent funkcjonuje tylko w murach szpitala.
Chcę zajmować się każdym pacjentem, tak jak zajęłabym się moją mamą, gdyby zachorowała.
Dziś siedzę w ciemnym pokoju na samym koniuszku Ameryki Południowej i zdaję sobie sprawę, że to czego chcę, a to, na co mnie stać mogą być rzeczywistościami odległymi od siebie tak bardzo, jak ja jestem teraz od domu.
Mimo tego chcę spróbować. Inaczej nie przekonam się czy potrafię.
Gratulacje córeczko!!! To wzruszajace ,ze jesteś już lekarzem i trudno mi w to uwierzyć . Czas płynie za szybko. Styl ,w jakim ukończyłaś te studia i Twoje odniesienie do chorego,i wiedzy medycznej sa prawie niespotykane w dzisiejszym swiecie medycznym , z moich obserwacji - rzadko. Wiem ,że pod Twoim troskliwym okiem pacjent bedzie się czuł bezpiecznie i oprócz najlepszej fachowej opieki otrzyma życiodajne ciepło ludzkiego serca. To zaś przywraca nadzieję i nadaje otuchy , cow trudnych chwilach bywa czasem najlepsza i najbardziej oczekiwana pomoca.
OdpowiedzUsuńGratulacje z powodu dyplomu i z powodu podejścia - to coś pięknego. Życzę Ci, abyś była takim lekarzem, jakim dzisiaj chcesz być.
OdpowiedzUsuńNajbardziej z tego wpisu podoba mi się, że Tata to skomentował i to w jakim stylu! :)Gosiu, życzę ci, byś się mało gubiła, a jeśli już się tak zdarzy, niech ci z tego nauk przychodzi jak najwięcej! Gratuluję sukcesu! :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie gratuluję dyplomu. To piękna misja do spełnienia, mam nadzieję, że uda Ci się ją zrealizować. Piękna kest też laurka wystawiona tutaj przez Twojego tatę. Oby więcej było takich lekarzy, jakim Ty chcesz być.
OdpowiedzUsuńDziękuje za miłe słowa!
OdpowiedzUsuńDziękuje! Dyplom dopiero odbiore w lipcu ale tak juz sie cieszę ze jestem wolna ! A co do moich wymagań to jestem bardzo surowa dla samej siebie i dla innych niestety tez i pewnie nie dam rady trzymać sie własnych standardów ale chcieć zawsze można.
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo! Sama nie moge w to uwierzyć ze to juz koniec.
OdpowiedzUsuńgratulacje!!
OdpowiedzUsuńdziekuje!
OdpowiedzUsuńGratulacje! Ale fajnie!!!!
OdpowiedzUsuńI swietne refleksje i pragnienia. Az zaluje, ze juz nie bede nowordkiem;)
“Bo tak się u nas od zawsze robiło” to nie tylko w medycynie. To jest zdanie-zaraza, niosace ze soba wszystko najgorsze. Brrr.
dziekuje! wlasnie nie moge sie zdecydowac czy neonatologia czy ginekologia i poloznictwo (bardziej poloznictwo bym wolala). jakbym nigdy nie chciala wrocic do PL to wybralabym OBGYN bez zastanowienia ale nie mam ochoty sie babrac w tym bagienku prywatnej sluzby zdrowia w PL wiec wybieram specjalizacje tylko i wylacznie szpitalna
OdpowiedzUsuńdziekuje!
OdpowiedzUsuńPiękny tekst :)
OdpowiedzUsuńdziekuje !
OdpowiedzUsuńPieknie napisane, zycze, abys miala w sobie Tyle samozaparcia, zeby wszystkie te punkty zastosowac w pracy. Oby wiecej bylo takich lekarzy. Pozdrawiam, stala czytelniczka (od niedawna :)
OdpowiedzUsuń[…] 6. Jakim chcę być lekarzem? […]
OdpowiedzUsuń