Jestem matką karmiącą. Pomimo tego, że była to dla mnie naturalna i dobra decyzja to nadal mam ochotę przestać karmić co najmniej parę razy dziennie. Zwłaszcza w piątek wieczorem, kiedy marzę o lampce białego wina. Ahh, może sobie człowiek pomarzyć. Jakie są inne marzenia karmiącej matki? Proszę bardzo, oto one:
- Wino
- Sucha góra od piżamy
- Wolność
- Sutki, które nigdy nie pękają i nie krwawią
- Zdjęcie w kostiumie kąpielowym sprzed czasu ciąży, co by podziwiać przedciążowy biust
- Wkładki do biustonosza, które po pięciu minutach nie będa zwinięte w rulon przyklejony do dolnej krawędzi sutka.
- Szklanka wody, która sama wie, kiedy matka zaczyna karmić i jej potrzebuje
- Telefon, który sam zjawia się w ręce matki karmiącej kiedy ta zaczyna karmić nawet jeśli leży po drugiej stronie łóżka
- Samoładujący się telefon
- Wspominałam już o winie?
- Dziecko, które nie używa sutków jak pokrętła od radia.
- Sutki o większej rozciągliwości, co by dziecko mogło swobodnie ruszać głową na prawo i lewo w czasie jedzenia (i tak rusza, tylko matce to z jakiegoś powodu przeszkadza).
- Możliwość wyjścia z domu na dłużej niż 2 godziny
- Laktator, który bezboleśnie i szybko odciagnie 200 ml mleka
- Laktator, który szybko odciągnie jakąkolwiek ilość mleka
- Dziecko, które nie krzyczy na sutek przez 10 minut tylko ładnie zjada i zasypia
- Kanaliki mleczne, które nigdy się nie zatykają
- Piersi, które nie wyglądaja jak jamnicze uszy
- Kubek CIEPŁEJ herbaty. Albo zimnego wina.
- Zdrowe, najedzone, wykochane i wyprzytulane dziecko, które przestaje jeść tylko po to, żeby spojrzeć w górę i się uśmiechnąć.
Czy są na sali matki karmiące? Macie inne marzenia? O karmieniu piersią mogłabym pisać długo oj długo! Kto wie, może jeszcze napiszę. A teraz wracam do moich marzeń. Miłego weekendu!
Hej, czytam od dawna Twoje i zdjecia na instagramie i po tym, kolejnym juz z cyklu tego co odbiera szeroko pojete macierzynstwo zastanawiam sie czy w takiej sytuacji nie lepiej byloby odstawic po prostu Malutka na butle? Skoro tak wiele razy dziennie o tym myslisz i jest w Tobie ten ocean zalu za tym co tracisz czy nie obawiasz sie ze koszty psychologiczne dla dziecka nie sa za duze? Przeciez karmienie, rzecz cholernie wazna bo oparta w tym okresie na budowaniu relacji i bliskosci, powinno byc wypelnione spokojem i poczuciem radosci, a nie oceanem zalu jakie z tym mlekiem sie wylewa. Moze ta butla pozbawilaby Cie choc troche poczucia tego jak bardzo siebie tracisz, Malej dala bliskosc bez tego Matczynego Pozawerbalnego Smutku i Rozgoryczenia oraz sprawila, ze za jakis czas Corka czytajac Twojego bloga przegladalaby wpisy o tym jak Mama zyskuje i buduje sie na nowo a nie traci. Prosze przyjac to jako luzna refleksje kogos kto uwielbial Pani wpisy a teraz troche trudno brnie sie przez historie smutnego choc przemyslanego i planowanego macierzynstwa. Slonca i usmiechu-Emilia
OdpowiedzUsuńDziękuje za poradę, ale nie.
OdpowiedzUsuńKurcze, porada to nie bylo raczej obserwacja czytelnicza plus niestety doswiadczeniem zawodowym. Pozdrawiam cieplo.
OdpowiedzUsuńTo co pisze na blogu i instagramie to tylko krótka klatka z tego jak wyglada moje życiemi w jaki sposób przezywam macierzyństwo. Twoja ocena nie jest trafna a refleksja miejscami uszczypliwa.
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie, ze mamy w takim razie rozne pojecie uszczypliwosci, a jesli poczulas sie tak to przepraszam. Zupelnie nie bylo to moja intencja. Oczywiscie, ze jest to wycinek jakkolwiek chyba po prostu zaskoczona jestem, ze tak przykry obraz macierzynstwa tu znajduje. Absolutnie zgadzam sie ze jest to trudne, nie jest to bajka itd ale to ciagle podkreslanie tego jak wiele stracilad/ tracisz/ brakuje Ci/ boli fizycznie i psychicznie z jednoczesnym podkreslaniem ze bylo to planowane/ przemyslane. Piszesz swietnie, masz lekkie pioro itd ale moze aby uniknac tego, ze my prosci czytelnicy sami zaczniemy popadac w odmety smutku moze pokaz czesciej te druga strone zatem? Jesli jest i jest pelna radosci i zachwytu to pieknie byloby troche czesciej to przeczytac. Mam nadzieje, ze tym razem moje intencje beda dobrze odczytane:-)
OdpowiedzUsuńMoge spytać czy masz dzieci? Ten wpis zaplanowałam wlasnie jako humorystyczny. A czy bede pisać i o czym - nie wiem jeszcze. Nie widzę powodu do wybierania tematów zeby prezentować jakiś obraz macierzyństwa bo jest to bardzo osobista droga i każdy przezywa ja na swój sposób.
OdpowiedzUsuńOjej :O Jak ja się ciesze że jeszcze długa droga do mojego macierzyństwa i mogę się cieszyć wolnością. Jestem tu od niedawna , i bardzo szybko pochłonęłam wszystkie twoje posty i jestem zachwycona twoją lekkością pisania ! :) Pod ostatnim postem miałam napisać "pisz więcej" ,ale jak ja teraz czytam, że nawet herbaty nie masz czasu wypić to jednak już rozumiem :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwtf? Twój pierwszy komentarz był niemiły, dalej też piszesz w dziwnym tonie. Poza tym wolałabym, żebyś mówiła tylko za siebie, a nie za wszystkich czytelników i o czym chcielibyśmy tutaj czytać.To jest po prostu życie, a nie macierzyństwo z Instagrama. Absolutnie się zgadzasz z trudami macierzyństwa, a jednocześnie jakby zupełnie nie.
OdpowiedzUsuńTwój pierwszy komentarz na pewno nie był luźną uwagą, był niemiły (smutne macierzyństwo? córka czytająca bloga? wtf?). Dalej też piszesz w dziwnym tonie i jeszcze momentami wypowiadasz się za wszystkich czytelników.Ja widzę tutaj autentyczność i życie, takim jakie jest, a nie macierzyństwo z okładki Glamour. Na pewno nie przyszłoby mi do głowy, żeby prosić autora o bardziej pozytywne teksty, żebym ja mogła się lepiej poczuć.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze marzę, żeby karmienie mojego Dziecka było traktowane jako nasza intymna sprawa. Właśnie nie tylko prywatna ale intymna - nagle z dzieckiem moje piersi mogą być tematem publicznym. Z jakiej racji? Chodzi mi o komentarze typu "chce cyca" "daj jej cyca" "ale ciągnie" "woła o cycusia itp". Pomijam zdanie innych na temat tego jak długo powinnam karmić i czy w kolejnej ciąży można;) Ale naprawdę nie do zniesienia jest dla mnie mówienie o moich piersiach (nigdy nie miałam w swojej opinii CYCÓW, wypraszam sobie) w towarzystwie - może zaczniemy robić komentarze o cycach, które wystają z za dużych dekoltów albo wylewają się ze źle dobranych staników, albo może piękne i kształtne a jakiś pan patrzy i też chce cyca? ;p To już nie byłoby społecznie akceptowalne, prawda?:)Więc o takiej prywatności dla swoich piersi marzę. Oprócz tego o tych WSZYSTKICH wyżej wymienionych rzeczach też, bardzo trafne - zwłaszcza szklanka wody i naładowany telefon zawsze pod ręką. O, jeszcze odwieszona słuchawka domofonu kiedy dziecko przy piersi zasypia.
OdpowiedzUsuńI ostatnia rzecz - po 17 miesiącach karmienia zaczęłam marzyć o bezbolesnym odstawieniu... Pierwsze próby były na tyle dramatyczne, że obie odetchnęłyśmy z ulgą kiedy dałam spokój.
Dzięki Ula za wsparcie :) a ten wpis miał być śmieszny ! Tak to wychodzi jak sie człowiek zaczyna starać zamiast pisać co mu na myśl przyjdzie :)
OdpowiedzUsuńOdbiór zależy od odbiorcy:) ja doskonale rozumiem te marzenia, które jednak nadają macierzyństwu ostrości smaku i wyrazu. Po godzinie bez dziecka nagle te wszystkie wymarzone chwile wolności i ciepłej kawy/herbaty stają się blade i czuć lekką pustkę. Kiedy znów maleństwo jest na rękach czy przy piersi i nie da w spokoju nie tylko zjeść ale i skorzystać z toalety (wielokrotnie korzystałam z dzieckiem w chuście/przy piersi, na kolanach - bo zwykle wolę to niż płacz przez tą minutę...) to pojawia się znów wyostrzone pragnienie tej wolności sprzed macierzyństwa. I tak w kółko. I uważam, że to bardzo cenne bo pomaga wciąż na nowo doceniać bardziej te małe przyjemności kiedy uda się wyrwać chwilkę dla siebie i zaraz zatęsknić za małym uśmiechem, rączkami wokół szyi i wspólnymi wygłupami lub maleństwem śpiącym obok, uczepionym do piersi bo tak najbliżej i najbezpieczniej...
OdpowiedzUsuńArgument numer tysiąc sto trzydziesty piąty dlaczego nigdy, przenigdy nie chcę mieć dziecka.
OdpowiedzUsuńA ja bym nie zamieniła swojego życia na żadne inneI chciałabym jeszcze jedno dziecko. Albo dwojke. Nie da sie tego opisać póki sie tego nie przeżyje.
OdpowiedzUsuńParę razy dziennie??!!! Naprawdę ??!! tylko tyle???:P:P
OdpowiedzUsuńkto przez to przeszedł to zrozumie i żart i gorzką prawdę ukrytą w tym tekście.
Bo z dzieckiem takim małym tak własnie jest, radość przeplata się z euforią, ciągłe zmęczenie ze stanem dzikiej, całkowitej prawdziwej miłości.
Buziaki dla M. <3
moje początki jako mamy karmiącej też były słabe, nawet pamiętam jak po nocy wpisywałam w google "nie lubię karmić piersią" ;) ale teraz (5,5 mc) oszalałam, strasznie się z tego cieszę i mam ochotę pisać wiersze na temat laktacji ;) ale grunt to pogojone brodawki! i podawacz wody i telefonu ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Ja teraz tez to kocham. Nadal mam gorsze i lepsze dni ale nic nie zastąpi tej bliskości jaka daje karmienie piersią, tego komfortu jaki wiem ze daje córeczce przez bycie dostępna dla niej kiedy mnie potrzebuje. Ale początki byly bardzo trudne. Gdyby jej wsparcie męża i poradni laktacyjnej nie wiem czy bym dała rade.
OdpowiedzUsuń