Głosy wokół ciebie są wytłumione, twój mózg owinięty grubą płachtą waty, małe kłaczki przyklejają się do lśniącej tkanki. Każda myśl boli, a kolory są tylko odcieniami szarości. Czujesz się, jakbyś pływała pod powierzchnią wody, każdy oddech to wysiłek. Nie starcza ci tlenu, a jednocześnie jesteś winna temu, że oddychasz. Zabierasz tlen innym ludziom, którzy bardziej zasługują na te atomy życia. Wszyscy zasługują bardziej niż ty. Jesteś wysoce niezasłużona.
Pamiętasz, jak spadłaś z roweru po pierwszej komunii? Zdarta skóra piekła, krew się sączyła powoli jak miód. To jak ukąszenie komara, krótka piłka, ból i po bólu, to co czujesz teraz, nigdy się nie skończy. Już zawsze będzie bolało, już nie ma dla ciebie nadziei. Przecież tak się nie da żyć. Patrzysz na innych i zastanawiasz się, skąd biorą siłę. Skąd ich mięśnie twarzy mają energię do skurczu, który kończy się uśmiechem. Wszystko dzieje się w wolnym tempie, ale ty nadal nie nadążasz. Będziesz do tyłu, już nie pamiętasz, jak to jest być gdzie indziej.
Próbujesz sobie przypomnieć, jak to było być szczęśliwym. Zbierasz wszystkie siły, żeby pokazać innym, a może sobie, że potrafisz grać w tę grę. Mimo że jesteś czarnym pionkiem, to rzucasz kośćmi i przesuwasz się po polach do przodu. Rzucasz jedynkę po jedynce. Człapiesz powoli.
Boisz się powiedzieć komukolwiek, jak się czujesz. Wiesz, że coś jest nie tak, ale głęboko wierzysz, że to twoja wina. Wystarczyłoby, żebyś zebrała w sobie trochę siły i wyszła z tego dołka. No dalej, pokaż, że potrafisz. Przecież nie masz żadnego powodu, żeby się tak czuć. Przestań w końcu się nad sobą użalać. Jesteś żałosna. W dupie ci się przewróciło. Zobacz, jak inni mają źle, martwią się o to, co położyć na talerz swoim dzieciom i jak zapłacić za zeszyty do szkoły, a ty co? Trochę ci smutno i już robisz z tego tragedię. Ogarnij się i nie rób scen.
Myśli kotłują się w głowie. Smoła się przelewa, oblepiając cię kolejnymi wyzwiskami i poniżając, przypominając najgorsze momenty życia. Noce zamiast upragnionego odpoczynku przynoszą samotność. Nie potrafisz nawet spać. Otwierasz oczy, sprawdzasz czas na błyszczącym ekranie telefonu. Zasnęłaś dopiero 2h temu. Jeszcze 5h do rana. 300 minut. 300 okazji do planowania jak uciąć tę żałosną taśmę. Niektórzy mówią na nią życie, ale ty nie wierzysz, że to ma tak wyglądać. Poza tym nikt Cię nie pytał, czy chcesz je zacząć. Taśma sama się rozwinęła. Jak rolka papieru toaletowego upuszczona na ziemię.
Po pewnym czasie zaczynasz słyszeć słowa, które sprawiają, że chcesz zdjąć watę z mózgu i zatkać nią szczelnie uszy. „Przechodzisz teraz ciężki okres, zobacz, jakiego masz dobrego męża. Wygrałaś los na loterii! Zaraz się to wszystko skończy i będzie lepiej. Staraj się spojrzeć na tę sytuację pozytywnie.”
Co to znaczy pozytywnie? Czy chodzi o jakąś pozę? Może o pozytywkę? Mam się kręcić wokół własnej osi do mechanicznej muzyki zagranej przez osobę o dużych dłoniach? To mogę nawet zrobić. Tylko nie każ mi się uśmiechać. Moja twarz jest zrobiona z plastiku.
To co do cholery chciałabyś usłyszeć? Już mam cię dosyć, dajże spokój i skończ już z tymi wygłupami. Inni i tak mają gorzej, a ty robisz z siebie męczennicę.
...
Nagle czujesz, że możesz znów oddychać. Oczy masz szeroko otwarte, rozglądasz się wokół i dziwisz, że świat wygląda jakby inaczej. Jakby prościej? Jakby mniej zagrażający? Kłaczki waty spadają po twoich nagich ramionach na podłogę i mózg może odetchnąć, tkanka zaczyna pulsować.
Co to? Serotonina? 5-hydroksytryptamina? Synapsy już zapomniały, jak wygląda. Taka sobie molekuła. Molekularna pozytywka. Pozytywnie prosta. Prosto strzelając przez przerwę między synapsami, przewodzi impulsy życia. Życiodajnie zmienia kolor myśli z szarego na niebieski.
I wynurzasz głowę spod niebieskiej wody. Bierzesz głęboki oddech. Tlen nagle przenika przez pęcherzyki gąbczastych płuc, wydając cichy szelest.
Odetchnij.
To nie była twoja wina.
Spierdoliła serotonina.
...
Osoba chora na depresję może czuć się podobnie, jak opisałam powyżej. Powiedz jej, że to choroba, że ma prawo się tak czuć i że może na Ciebie liczyć. Zaproponuj wizytę u mądrego lekarza. Podkreśl, że depresja może dotknąć każdego i że to nie jest jej wina. Podziel się z nią tym tesktem, jeśli uważasz to za stosowne.
amen. tez tak sobie to tlumaczę...
OdpowiedzUsuńZnam ten stan! Świetny tekst
OdpowiedzUsuńdziękuję.
OdpowiedzUsuńbo taka jest prawda. brak rownowagi w skladzie chemikaliow w mozgu, a czlowiek moze cierpiec po cichu i sie obwiniac.
OdpowiedzUsuńleki działają cuda. niedawno wyszłam z depresji. psychoterapia za to odmienia życie. ale zeby miec sile na psychoterapie, potrzebne sa leki. takie kółeczko.
OdpowiedzUsuńwłaśnie pocieszająca jest świadomość, że to "błąd techniczny", że na depresję są po prostu leki, które pomogą. ale łatwo mi mowic, bo nigdy się nawet nie otarłam o podobny stan.najgorzej chyba było w pewne lato kiedy nie mialam pracy i zamiast przynajmniej wykorzystać ten czas na cokolwiek, nawet przeczytanie książki, nie miałam siły wstać do łazienki zrobic siku. potem znalazłam zajęcie i było ok. więc akurat u mnie była to nuda i bezczynność.
OdpowiedzUsuńwiem, jak sie jest lekarzem to pewnie sie śmieje z książek sacksa (tak jest? mam nadzieję, że przynajmniej nie są jakies szkodliwe i nie sieją mitów), ale dla takiego laika jak ja, sa niesamowite i otwierają oczy na to z jaką precyzja w 90% przypadków działa ludzki mózg. i jak dziwne rzeczy mogę zdarzyć jak coś zaczyna iść inaczej.
nie czytalam jego ksiazek, ale jesli mowimy o tym samym (Oliver?) to powinien byc dobrym zrodlem informacji.
OdpowiedzUsuńmnie najbardziej ciekawi to jakie jest podejscie spoleczenstwa do chorob psychicznych, a jest ono nadal dosc sredniowieczne. slowa wariat uzywa sie dosc lekko w potocznym jezyku. schiza, paranoja, deprecha - tak samo. a to takie same choroby jak zapalenie pluc czy niedoczynnosc tarczycy. tylko ludzie sie tego boja. mam nadzieje ze bede pracowac na psychiatrii w pierwszym roku pracy tutaj czyli juz moze od sierpnia ja wszystko dobrze pojdzie.
[…] pisałam mój tekst o depresji spędziłam wiele czasu zastanawiając się, czy publikując go nie sprawie nikomu bólu. Bolące […]
OdpowiedzUsuń