Piąta nad ranem. Sen przyszedł 7 godzin temu i zagościł tak na dobre, że teraz nie chce odejść. Otwieram jedno oko. Drugie się jeszcze zastanawia. Świat poza łóżkiem wydaje się bezsensowny. Czy w ogóle istnieje? Nie jestem pewna. Otwieram drugie oko. Czuję ciepło tego obok, szczęściarza, który może zostać zaplątany w chmurach o godzinę dłużej.
Zbieram w sobie siły na wysunięcie stopy poza granicę ciepła. Szok zimnego powietrza spycha mnie głębiej w łóżko. 16 stopni. Szkocka zima. Wilgotna. Próbuję wyobrazić sobie filiżankę gorącego espresso, które czeka na zrobienie w kuchni. Za późno. Już zasnęłam. Najkrótsze pięć minut przede mną, mija w dwie sekundy. Heroicznie zrywam kołdrę jak plaster. Stopy wsuwam w filcowe kapcie i idę walczyć.
Z dniem, snem i zimnem, odliczając godziny do powrotu w ciepłe chmury.
przypomniało mi się, że jeszcze do niedawna miałam swój stały rytuał: ulubiona drożdżówka i kawa, wstawałam przed szóstą rano codziennie i szlam do piekarni, nieważne czy było -16 czy +16 stopni. rano zasypiałam, ciesząc się że juz za 7, 8 godzin będzie moja ulubiona chwila dnia. co chcę przez to powiedzieć (wielce odkrywczego): przyjemne rytuały pomagają wstać z łóżka. a jak sie wstanie z łóżka to już dalej jakoś sie kula. więc warto wymyślić cos dla czego warto wstawać rano. nawiasem mowiąc, piszesz o espresso i chcę sie pochwalić, że już nie jestem smakoszem rozpuszczalek tylko junior baristą. kupiłam sobie ekspres i osprzęt, i ok - świeżo zmielona świeżo palona kawa JEST najlepsza.
OdpowiedzUsuńno to jestem dumna, ze pijesz dobra kawe. ja jestem wlasnie na odwyku. maksymalnie dwie dziennie i ostatnio pije z mlekiem kokosowym, ale chyba wroce do krowiego pod koniec stycznia. do konca poprzedniego roku przez 4 lata pilam codziennie poczworne espresso z mala iloscia mleka.
OdpowiedzUsuńco do rytualow: zawsze jestem ranna osoba! wstaje wczesniej zeby celebrowac sniadanie i czytanie rano. ale ta zima jest jakas okrutna i nie daje rady. mam zamiar wstawac pol godziny wczesnie, zeby pisac z rana, bo chce sie nauczyc pisac po polsku. boli mnie jak kalecze jezyk codziennie. moze rzeczywiscie jakas drozdzowka z rana by sie przydala na zachete...
a jak robisz kawe?
wtf, poczwórne espresso? jak trochę więcej zmielę na jedną porcję to czuję że mi lezy ta kawa na żołądku.nie robię jeszcze nic fancy, na razie wyczuwam się z młynkiemi, ubijaniem, gramaturą. zaraz skończy mi sie pierwszy blend do espresso i będę szukac kolejnych ziaren. aha, bo może to o to pytasz: robię w ekspresie ciśnieniowym, cappuccino. z mlekiem kokosowym brzmi super, tak samo jak po wietnamsku z mlekiem skondensowanym - muszę spróbować. głupie pytanie, ale spieniasz to kokosowe normalnie czy podgrzewasz czy w ogóle nic?
OdpowiedzUsuńnie pieni sie dobrze kokosowe. mleczne lubie spieniac. my dostalismy ekspres na slub i juz inny byc sobie chciala kupic bo ten jest automatyczny. w sensie, wcisasz guzik, miel ziarna i wychodzi kawa, co jest dosc slabe. moj tata jest mistrzem latte art, ale mi do tej pory sama akbstrakcja wychodzi (oczywiscie specjalnie). do przelewowych sie nie przekonalam. wole po wlosku.
OdpowiedzUsuń